środa, 21 grudnia 2011

świątecznie..

                                 Boże Narodzenie 2011,
 
Patrzmy pod nogi, ale, że Świat jest większy
nie dajmy sobie pozwolić zapomnieć
 
Radości i wszystkiego dobrego Kochani
z okazji Świąt i Nowego Roku
 
 
 

wtorek, 6 grudnia 2011

pewność

Nie wyobrażamy sobie ile unieść można..
Ile upaść razy i podnieść się.. dumnie..
              ile pokornie..
              ile z poczuciem, że ciągle jest się sobą..
Zegar zimnych statystyk odlicza
              co policzalne..
Niezatwardzone serca czują
              co niewyczuwalne
                               dawno juz.

listopad 2010.

poniedziałek, 28 listopada 2011

no nie wiem..

czasem sie zatrzymujemy w miejscu, skąd akurat ktoś rusza :)
i nie ma to znaczenia powszechnego mijania
ani obojetnej rownoleglosci
czasem skojarzenia mimo, ze krancowe, odlegle..wydaja sie spojne..tak glebiej niz 'na pierwszy rzut oka'..
sie to wtedy czuje, ze z Osobą i do Osoby wymiana mysli wedruje
 
tak myślę sobie chwieją się żeglarze
albo poławiacze morscy inni jacyś
nieustając w nadziejach na spokój stojąc na twardym lądzie
i trwając mężnie kołysani w głębi..
 
 
 
 
 

poniedziałek, 7 listopada 2011

śmignąć w jesień..





"Ciociu..i przyjechałaś po mnie tą swoją wyścigówą?"
:)
no i wyrypaliśmy dziarski spacerek w te sobotnie przedpołudnie sobie
mój Chrześniaczek Jaś biegiem
ja unosząc się tuż tuż za Nim..










piątek, 4 listopada 2011

spojrzysz i widzisz..

usiądzie czasem człowiek pod gołym niebem
i uśmiechnie się do gwiazd
i rozpłynie nad tym jak pieknie migocą
przymknie oczy
i jak je otworzy sił w sobie nie znajdzie już
by pod tym co nad nim niewyobrażalnie kosmiczne
podnieść się.


..schodząc z przełęczy Thorung La wiatr smagał mnie po twarzy i lekko i delikatnie i rześko
że też, żeby poczuć, że się człowiek unosi, to właśnie wiatr musi czuć wyraźnie, że opór mu stawia

..schodząc z tej przełęczy wchodzi się nagle w swiat odcieni szarości..zupełnie niewyobrażalnej wielości ich w subtelnosciach jaskrawych różnic..i też nagle, staje się naprzeciw Tej Białej Wysokości - skończenie pięknej
i się na widok sam zapomina o zmeczeniu..natychmiast.










środa, 2 listopada 2011

wspominam dziś..

tradycyjne slajdy można dziś zeskanować na cd i przekonwertować do formatu .jpg

dobrodziejstwa - czarodziejstwa

w 94 przewróciłabym okiem w zdziwieniu i dodała: "czy Pan wie czy Pan nie wie"..:)

w 94 nie miałam nawet telefonu stacjonarnego w domu, osobistego komputera, a co dopiero dostępu do sieci

sieć znajomych miałam wtedy niezliczoną
tak skrupulatnie jak dzis na fb
i nijakiego problemu z dogadaniem najbardziej nawet nagłego pomysłu na weekendowy wypadzik..

dogadywanie odbywało się face to face, a nie przez face (uwierzy ktoś?)
:
puk, puk,
- 'dobry wieczór pani, mamy 40 minut do odjazdu osobowego do Częstochowy..się Pani decyduje?'
- 'yhm' :)






piątek, 28 października 2011

"..no ilu jeszcze jest takich jak On.."

kilka zdjęć
parę slajdów

przymykam oczy i...cała masa wspomnień
dzisiaj wypada ..

sześć lat nie pozwalam tej tesknocie by zgasła
bardzo świadomie
   bardzo osobiście
      moja jest.. ta pamięć..co mi została
                                               na szczęście.


środa, 26 października 2011

do kanapy się znowu uśmiecham :)

..uśmiecham się ..o wybaczenie.
brak presji od niej..wbił mnie kiedyś tak mocno w miękkie jej siedzisko, że
bywało usiadłam rankiem..i do wieczora nie wstawałam w ogóle
takich weekendów bez ruchu było i długo i sporo
aż zaczęłam bać się tego mebelka
omijać z daleka i pilnować by przypadkiem nie usiąść na nim

a teraz zgodnie ze słuszną retoryką mojego Syna pytam:
- czy to jej wina, że tak ergonomicznie wygodna?

ofiarowuję zatem cały mój "gniew" tfu -rcy kanapy
i wolna od niego dzisiaj walnę się na nią z książką :)
..w te jesień w kubku gorącego soku z malin bezpieczną..znowu


piątek, 14 października 2011

jak do jeża..? :)

zdumienie..
budujemy sobie na utartych szlakach ..przeświadczenia
trzymamy się tak na wszelki wypadek prawd od dawien i jeszcze dawniej uznanych
się bezpiecznie poruszamy tam gdzie wiemy już..oparcie, stały grunt..spokój

i to wszytko może nas jednego dnia pogłaskać po głowie.. jak głaszcze się dobrotliwie dzieci spragnione troski..
i w tym wszystkim możemy poczuć się nagle jak świeżo upieczeni.. jak muśnięci ciepłym promieniem brzasku..
i to tylko dlatego, że właśnie..zdajemy sobie sprawę :)



..jeżyk jak śpi..to równiutko oddycha i unoszą mu się te wszystkie kolce do góry i w dół..
i mięciutkie są..jak nie wiem nawet przyrównać do czego..takie ..jakże to aż tak?:)

poniedziałek, 10 października 2011

..tuż nad ziemią

zagapiła się, zastygła, zawisła
nie miała dość siły
znieruchomiała na myśl samą
twardo postawiła na swoim
cudzym przejęla się mocniej
odniosła wrażenie..
może mylne.

wtorek, 27 września 2011

czwartek, 22 września 2011

" O niedocenionym pomieszczeniu "

" Była raz sobie w pewnym przeciętnym domu mała Kanciapa.
Ludzie w tym domu trzymali tam mleko, przetwory itd.
Któregoś dnia nadszedł dzień sprzątania. Gospodarz umył cały dom. Wyszorował podłogę, umył naczynia i meble. Wszystko ładnie poustawiał, tak jak powinno być.
Wysprzątał wszystko oprócz jednego pomieszczenia.
Kanciapa była nie naruszona.
Żona wróciła z pracy i mówi:
- O kochanie, widzę, że wreszcie podniosłeś się z fotela i wziąłeś się za robotę. Posprzątałeś cały dom?
- no..tak. A..nie, kanciapy nie ruszyłem.
- A dlaczego? No też prawda nikt tam praktycznie nie wchodzi i to jest najmniej ważne miejsce w domu. No jestem z Ciebie dumna.
- cieszę się - odpowiedział.
Gdy Kanciapa to usłyszała, zrobiło jej się bardzo przykro. W ogóle to straciła sens przebywania w tym domu. No bo dla kogo przechowywała to jedzenie? Dla siebie? Jej wystarczyłaby do życia wysprzątania podłoga i tyle. Czy to takie trudne? No cóż, będzie musiała przebywać tam do końca swoich dni. Przecież nóg nie ma, to się nie wyprowadzi.
Popatrzcie. Może to było najwazniejsze pomieszczenie w tym domu.
Czy mleko będzie leżało na kanapie, przetwory na podłodze, a papier toaletowy na kominku?
Tak się dzieje podobnie w sporcie. Nie gwiazdą jest ten, który obroni jak najwięcej bramek, tylko ten co strzeli ich najwięcej.
Czasami pomyślcie dwa razy czy coś co jest najmniej ważne może być najważniejsze."

wtorek, 20 września 2011

Cornettes de Bise

"Rozkosze mędrca są spokojne i umiarkowane,
prawie obojętne,
przytłumione i ledwie dostrzegalne jako, że przychodzą bez wezwania,
a chociaż nadchodzą samoczynnie nie są ani cenione ani przyjmowane z radością
przez tych, którzy ich doświadczają
oni bowiem mieszają je i łączą z życiem tak jak rozrywkę i żart łączy się z poważnymi sprawami."






czwartek, 15 września 2011

"Lato z ptakami odchodzi.."

 
 
tymczasem w Tatrach jesień,
jaka juz piękna,
taka nawet mistyczna trochę..
wyobraź sobie weszłam na górę, na której jeszcze nie byłam jak dotąd,
Błyszcz się góra nazywa,
chmurnie szło mi się i nielekko,
bez widoków, bez euforii..
stanęłam na nim i ..rozeszły się chmury..
tak pięknie, jakby je ktoś poodganiał, pozamiatał przede mną
tak jakby dmuchnął by zeszły z wierzchołka
i zeszły tak ..delikatnie poniżej szczytu
i co zobaczyłam?
siebie w takiej aureoli zaniebieszczonej na chmurach poniżej
wyraźne swoje odbicie jak w medalionie
cień swój jak święty obraz na chmurach
Dorotę Ikonę..
to było widmo brockenu
to było niesamowite
i piekne
i trochę też straszne:)
 




 

poniedziałek, 5 września 2011

Tatry nasze i nie nasze..


.."I w zdumieniu rosną cienie na werandzie
Wiklinowy, za nas - nagle - westchnął stół..
- Taka cisza, taka chwila, tak naprzeciw i.. "