wtorek, 14 maja 2013

Aleksander Lwow..spotkanie

mój pierwszy trek w Himalajach to rok 2007
ostatnia wyprawa Aleksandra w Najwyższe to ten sam rok
a nawet miesiąc
a dodatkowo zbiezność przez moment drogi - nocowaliśmy w tym samym schronisku
żadna to symbolika z Wielkich czy znak
ot zwyczajne spotkanie początku jakiegoś z końcem
wyobrażenia z rzeczywistością
człowieka z człowiekiem
w lutym tego roku machnęłam się aż do Szczecina by Go posłuchać
bo mówi i pisze jednakowo autentycznie
prawda faktów łączy się z subtelnością nazywania emocji i razem z wyczuciem humoru tworzy spójną opowieść o wrażliwości człowieka
w Szczecinie był specjalnym Gościem..dla którego przeznaczono ok 20 minut pomiędzy pokazami fimów górskich
mało
ale wystarczająco by ochoty nabrać na więcej
..:) przeczytałam po tym Szczecinie "Zwyciężyć znaczy przeżyć"- wydanie pierwsze z 94 roku (Roku mojej pierwszej poprowadzonej przeze mnie wyprawy..na Kaukaz)
jest tam takie zdanie..wspomnienie, refleksja na temat ptaków
na temat obalenia mitu, ze najwyżej wznoszą się andyjskie kondory, dokonanego przez himalaistów, którzy w latach 70siątych zaobserwowali obecnośc na przełęczach wysoko wyżej niż wzlatywały te wspominane
obecność czarnych ptakow z żółtymi dzióbkami
i nie wiedząc jak się fachowo nazywają te skrzydlate chwaty,
od zbieżności wyglądowej bliskiej z najbliższymi skojarzeniowo im, nazwali je roboczo "Wrończyki"
tymczasem na moim pierwszym himkowym treku była Ania nazwana od nazwiska
przeze mnie Wroniak, Ptaszak..i ;)
 przez Mariusza później Wrończyk w opisie pod zdjęciem z kolejnej wyprawy wstawionym ..pamiętny kadr"Wrończyk na Cho La" ukazujący tego wlaśnie czarnego ptaszaka..
spytałam Mariusza "dziś" czy znał nomenklaturę naszych Wielkich sprzed lat
:) nie
pewna wrażliwość artykułuje się bywa na podobnie..mimo lat.
po prostu.
..
kilka dni temu dostałam wiadomość od Alka, że ze slajdami będzie w Warszawie
dałam znać tez Komuś i tą samą co w Szczecinie opowieść wysłuchaliśmy w centrum Olimpijskim wespół z naszymi Maluchami
tym razem obszerniejszą,
godzinną
a i tak.. za krótką;)
po brawach nikt nie ruszał się z miejsca na widowni..
"do domu! koniec!!! sio!"
:)
zasłuchać się TAK naprawdę mało dziś okazji


luty 2013 Przegląd Filmów Gorskich, Szczecin


kwiecien 2010 Dzongla..Wrończyk:)






2 komentarze:

  1. no i łezka mi się zakręciła... bo akurat dziś jakoś mi tak potrzeba było przekonania, że jednak można... wysoko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ..zbiegną się czasem myśli:) ściskam Ptaszaku, mocno

    OdpowiedzUsuń