wtorek, 30 sierpnia 2011

u Barego w Alpach - ..też Był


wspomnienia przychodzi moment...że prosto cieszą, że są.

wierzymy sobie, że obecność Jednej Osoby, której wciąż odczuwalny brak też jest odcieniem żywej obecności.. uobecnia się w ..spotkaniach
takich niestandardowych spotkaniach z ptakami..
co zamiast płochliwie unikać spotkań..zagadkowo jakoś wychodzą im naprzeciw..:)
















wtorek, 23 sierpnia 2011

u Barego w Alpach - ..świstaków świst..








..przenikliwym (jak nie przymierzając gwizd dobrze już wrzącej wody ujście znajdujacej w wąskim dzióbku czajnika) odgłosem zatrzymał nas znagła podczas jednej z naszych tam wędrówek.
Niezwykle ciekawskie i sympatyczne to zwierzątka.
niezwykle:)




czwartek, 18 sierpnia 2011

czwartek, 11 sierpnia 2011

u Barego w Alpach - ..wiedzieć, że to To



był czas, że słuchając tęsknych jakiś wyobrażeń moich Maluchów o tym jak to moze być..w hotelach wysokiej klasy..?:) ..rozważałam dość realnie rok temu wakacje.. takie leniwie nieaktywne..
rozważałam po swojemu.. na pismie.. w kartkach mojego tradycyjnego book of ways'a.

"tak czy inaczej ukonstytuuje się w nas to co wyda nam się najblizsze nam samym
dążyć się bedzie do realizacji tego co w duszy najmilej zabrzmi
i na co zgodę się w sobie poczuje świadomie
dotknąć warto wielu by nabrać pewności co jest tym Naszym
a uznać i uszanować należy wybór Potomków
choćby skrajnie daleki okazł się jednak być.. od naszych marzeń..:)
tak więc dotkniemy plaż cypryjskich.. zdejmując leniwie nogi z wyściełanych leżaków tego lata..
i daj Bóg okaże się, że jednak fajniej jest iść niż leżeć w słońcu..:-)"

tymczasem zdobywając nasze pierwsze 3100 wspólnie z Barym - Mateusz odwrócił się do mnie i krzyknął:
" mamcia! wakacje na leżaku, to nie wakacje! takie wchodzenie jak nasze - To są wakacje!!!:)"
..łezka w oku.
skąd to, że czasem słowa dobierają się tak celnie..jak zaklęte..w ziarekna czasu?
jak się nazywa taki barometr, co w duszy czytać potrafi..?



z przełęczy św.Bernarda (2500) dalej ruszyliśmy..niebanalnie zupełnie
zupełnie jak to z maluchami - poza planowo i poza zakładaną nawet nieśmiało jakąkolwiek konwencją
lekko nie było wiec apele o przystanek narastać jeły w krótkim czasie lawinowo
skutkiem czego zatrzymaliśmy się
i jak to na przysztankach bywa każdy spozytkował te chwile na oddech po swojemu
my z Barym na skraju urwiska konteplowaliśmy to co w dole pod nami zostało
Maluchy natomiast dodrapały się chyłkiem nieoznakowanym wariantem tyle mniej wiecej w górę co te przez nas pokonane przestrzenie od punktu startu..



Bary najpierw ryknął
następnie czoło mu lekko wyłagodniało i zarysował się nieśmiały znak zawachania..hmm?
po czym skierował wzrok na mnie w jednoznacznym już pytaniu..
a na mnie TAK dwa razy łypać nie trzeba:)









w dwa susy stanęliśmy przy nich i wzieliśmy te górkę..na czworaka, ale skutecznie i z sukcesem:)






poniedziałek, 8 sierpnia 2011

poznałam Ją..:)


..więcej trudności miałabym chyba z podpowiedzią o tanich noclegach w Stolicy niż z decyzją - napiszę i zaproszę do siebie - myślałam czytając Hermionowego posta..
i to "chyba" trwało dobre dość 0.5 sekundy :)

..zaufałam temu, że "w wyobrażenie pisze się pełniej"
i nawet jeżeli jakieś elementy samokreacji mają miejsce w tym świecie blogów.. to nie jest tak, że wyczytać czy pisze się szczerze zupełnie się nie da..
da się,
da się też tej busoli co w nas pozwolić o kierunku zdecydować.. i tak w lekko w ciemno zawierzyć, że przypuszczenia nas nie zawiodą
- o czym zdajemy się coraz rzadziej pamiętać..tak w ogóle.

Hermiona jest autentyczna,
spojność wizji i fonii jak się Ją czyta
z widocznością i słyszalnością, gdy się Ją ma tak tuż tuż..miło obecna

że tak powiem.. wiarę w swoją intuicję odzyskuję
.................................................................znowu:)