poniedziałek, 5 marca 2012
Workington..powyżej
jestem tu,
poza tym, że naprawdę tu ładnie, to sama aktywność na placu budowy jest dostatecznym powodem
by czuć zadowolenie
lubię w tym prostym, zamkniętym bramami terenu elektrowni pomierzyć się i postawać twarzą w twarz..
nie z przerysowanym..nie z wyobrażonym..nie z niedopowiedzianym..tylko z ze wszechmiar jednoznacznym celem do osiągnięcia..i tyle
taki psychiczny relax
po robocie wyszłam sobie na upatrzoną z okien sypialni górkę..
taką niezwykłą.. kopułkę taką zwieńczoną ponad drzewami trawiastym wierzchołkiem..
niewielki zupelnie wydawał się to byc zaledwie pagórek
tymczasem po wejsciu okazało się, że to preludium do wierzcholków ciągnących się bezkreśnie.. jak siodła bieszczadzkich połonin...
granice z góry kreślą się jakoś..subtelnie szerzej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz