poniedziałek, 17 czerwca 2013

Liguria/Rapallo/Portofino

morze
morze, nie nasze, a na widok okrzyk wyrwarł się z gardziołek własnie: NASZE!!!
naoglądane wcześniej, że kolor, że fale, że skały schodzą w nie ostro
pierwsze spojrzenie na nie udało się z góry wziąć
jak chałst powietrza
silny..do bezdechu
jeeeej
zjechalismy ku morzu przez Genuę serpentynami kretymi dosc
by dojść z radością z parkingu do portu już po płaskim wreszcie, uspokając zawroty w głowie
nie na długo
wykołysało nas za chwilę nie licho na pokładzie promu
wplynęlismy cudem jakimś do Portofino nierozbijajac innych
z róznych propozycji na czas tam wybraliśmy czas dla Nas
mało jest miejsc takich, ze wrażenie się ma z miejsca, że jest sie u siebie
(dla mnie jak dotąd to Kiry,Wilno, Kathmandu, Mechelinki, Gliśno, Maryport, Barcelona, Cistierna, Edynburg)
tam tak było
dla Nas
zjedliśmy lokalny przysmak - rybę z grilla (nie pamietam nazwy)
jak turyści na wyściełanych kanapach tuż przy nabrzezu portowym
z widokiem na basen portu i całe Portofino naraz..takie ono rozległe bardzo
do wzruszenia
w czasie smakowania sobie
przyglądała się nam dość zasadniczo mewka nie mewka moze albatros
dość, że nam i to jakos natrętnie i jakby oczekująco
Helenka rozpoznała w tym spojrzeniu - głod
wzięla kawalek bułeczki i podeszła do ptaka wciaż trzymajacego ją na oku
i położyła przed nim pieczywko
a ptak ani łepkiem na skinął w stronę jedzonka
dalej wymownie i twardo łypał na Hele..jakoś bunczucznie
sobie
oOO! obruszyła się Hela.. jak tak to bułeczkę dostaną rybki
i bułeczka pacnieta zostala w tej chwili do wody, gdzie czerwone jak z reklamy czy akwarium rybiątka
rzuciły sie na nią z apetytem
czekał na to tylko ptak - jak sie okazalo
nawet zarejestrowac nie bylo szans kiedy rybka wraz z kawalkiem bułeczki w pyszczu zginęła w dziobie drania
"mamo, pierwszy raz udało mi się nakarmić dwa zwierzątka w tym samym czasie"

oooo czasie
czasie














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz