poniedziałek, 3 czerwca 2013

.. "W Weronie"


I
Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu -

II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy od ogrodów,
I gwiazdę zrzuca ze szczytu -

III
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea, ta łza znad planety
Spada – i groby przecieka;

IV
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I – że nikt na nie nie czeka!


..buongiorno,buongiorno
nie będę opowiadał Wam o Weronie
zostawię Was ze słowami poety..
..
uśmiechnęłam się
do słów znajomych i do tego, że niespodziewane..nie że w ogóle, ale chyba, że najmniej tu..teraz w autokarze zorganizowanej wycieczki..
i że jak żadne pasują najmocniej
..hmm kto dzis czyta Norwida?, Kto czyta Go na głos przypadkowo zebranym osobom w wnetrzu rejsowego autokaru? Kto słowami, których nie da się z nikim innym pomylić, jak dla mnie, kreśli w wnętrzu słuchaczy opowieść o mieście? o nich? o czym chcesz?..
..cisza
zdecydowałam się na tę objazdówkę dość śpiesznie
w sensie samego podjecia decyzji.. i dośc późno w sensie czasu do jej rozpoczęcia
na dwa czyli przysłowiowe dni przed
- czy są jeszcze wolne miejsca?
- są trzy
dlaczego nie jak dotychczas, w historii moich z maluchami wypadów bez pilota, bez do konca ułożonego planu, naprzod jedynie bez ram sztywnych zadnych, bez dookresleń, bezkoniecznie i niewytyczenie..?
a no..
w dużej mierze, myślę, że ze zmęczenia..nadmiernością takiego nacodzień nieprzewidywalnego u mnie, niepewnego..wątpliwego..w pracy ile jeszcze pracowac będę (serwowane od roku prawie, w trzy miesiecznych sekwencjach, oglaszane apokaliptycznymi komunikatami, że od wrzesnia, że od stycznia, ze od czerwca..dziekowac nam beda jak amen.)..poza pracą koniecznością dźwigania konsekwencji ciężaru odpowiedzialnosci za każdą podjetą w zyciu decyzję, nie każdą moją..
skusił mnie program
i odpoczynek
zawiodła i niezawiodła znowu intuicja
było nie było..
wycieczka.













2 komentarze: