wtorek, 19 lutego 2013

..jak motyle


moczyło nas tak tego drugiego dnia marszu wzdluż i wszerz równiuteńko, rzęsiście cały dzień
pod wieczór opad opadł wreszcie i w oświetlonych jeszcze kresach szczytów okalajacych nas zboczy gór zarysował sie ostro wyraźny błękit..z tych wesołych mimo, że błękitnych..



przebrałam sie w suche i wyszłam na wioske
jednoulicowa, szeregowo zabudowana aglomeracja tętniła życiem wewnatrz kamiennych pomieszczeń
dochodził mnie gwarek rozmów, odgłosy pobrzękiwania naczyn stawianych na paleniskach
w tych domach z kamienia czuc było jakies ciepelko
takiego jak to sie mowi.. ogniska
i z dymem i z ogniem..od ludzi





szlam sobie tak samej sobie z myslami bliska jedynie
gdy nagle niewiedziec skąd zamigotaly przede mna dwie male dziewczynki
w sukienuniach koloru tak skrajnie jaskrawego, że wydajacego sie nieprawdopodobnym
szczebiotliwie rozesmiane i ruchliwe w sposob na tyle niekontrolowany, aż trudny do opisania
oniemiala przykucnęłam by zrobic im zdjęcie
wtedy mnie spostrzegły i w momencie naciskania spustu miałam je juz z łapkami na obiektywie..
zniknely rownie nieprzewidywalnie jak sie pojawiły
..jak motyle na łące:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz